Kim jest Jorja Smith?
Mogę spokojnie napisać, że na przestrzeni ostatnich lat mamy do czynienia ze swoistym revivalem kobiecego R’n’B. Rynek przez lata zmonopolizowany przez Rihanne i Beyonce, wraz ze wzrostem roli internetu i promocji muzyki niezależnej, dopuścił do pojawienia się kilkunastu wysokoprofilowych wokalistek. Tinashe, Kelela, Kehlani, można byłoby długo wymieniać. Wśród nich wyróżnia się jedna artystka – Jorja Smith. Duchowa następczyni Aaliyah wypromowała się kompletnie od zera poprzez YouTube, nawiązując swoimi piosenkami do złotych dla R’n’B lat 90. Jej aksamitny, lecz silny głos wraz z urzekającą osobowością, sprawiły, że Jorja jako pierwsza wokalistka od lat może ubiegać się o niekwestionowane miejsce na górze mainstreamu.
Specyfika Wielkiej Brytanii
Jorja wydaje się być ewenementem na scenie kobiecej, czarnej muzyki, głównie z powodu swoich korzeni. Jej mocny, londyński akcent jest wyraźnie słyszalny i dodaje tekstury wokalowi artystki. Również same wybory muzyczne często nawiązują do brytyjskiej sceny. February 3rd pochodzące z albumu Lost & Found, kojarzy się z Mura Masą, poprzez użycie charakterystycznego pianina, a Blue Lights napisane jest na podstawie dubowego bitu. Zasmuca trochę brak gości narodowości angielskiej, którzy jeszcze bardziej zaakcentowaliby wyspiarską odmienność. Jorja współpracowała już ze Stormzym – raperem rodakiem, przy singlu, który ostatecznie nie trafił na płytę. Let Me Down okazało się piękną balladą, a Stormzy dodał jej świeżego spojrzenia, tak potrzebnego w tematyce miłosnej. Decyzję o braku gości może jednak tłumaczyć chęć Jorjy do zrobienia wszystkiego po swojemu, jeszcze bardziej zaznaczając swoją samodzielność i niezależność.
Wrażliwość i dojrzałość
Płyta zaskakuje głównie tym jak Jorja świadomie przekazuje swoje emocje. Mimo wieku 20 lat, wydaje się być jedną z najbardziej szczerych wokalistek na scenie, nie zasłaniając się fałszywymi kliszami. Wszystko o czym śpiewa wychodzi prosto z jej środka, większość tekstów na płycie jest zainspirowana jej relacjami z mężczyznami, czy też niesprawiedliwością z jaką spotykają się ludzie w codziennym życiu. W Goodbyes Jorja używa całej palety barw wokalnych, sięgając nawet pod rzadko używany falset, aby podkreślić emocje związane z rozstaniem. W aranżacjach opartych mocno na pianinie piosenkarka czuje się wyjątkowo naturalnie, nie boi się wybierać skomplikowanych kompozycji jak w Tomorrow, gdzie wspiera ją cały chór.
Jorja powoli zaczyna zdobywać światowy rozgłos po współpracy z Drakiem i sukcesach własnych singli. Where Did I Go okazało się hitem na Youtube, bez wsparcia wielkiej wytwórni. To pokazuje, że prawdziwe emocje i poważne podejście do wykonania utworu, w muzyce zawsze znajdą miejsce na szacunek i uznanie. Cieszy szczególnie to, że w końcu utalentowane kobiety mogą mieć swoje miejsce w muzycznej branży. Jeśli Jorja ciągle będzie się rozwijała i poszerzy swój repertuar o kompozycje zawierające bardziej skomplikowane uczucia, to będziemy mogli mówić o wokalistce jednej na sto.
4/5 gwiazdek