Arctic Monkeys – Tranquility Base Hotel & Casino recenzja

Okładka najnowszej płyty Arctic Monkeys – Tranquility Base Hotel & Casino.

Kim są Arctic Monkeys?

Arctic Monkeys to prawdopodobnie najbardziej znany zespół rockowy tego pokolenia. 5 lat temu ich płyta AM okazała się światowym fenomenem, głównie za sprawą hitowych singli Do I Wanna Know R U Mine. Przyjmując wizerunek pewnych siebie gwiazd rocka, z wokalistą Alexem Turnerem na czele, stali się nie tyle ikonami muzyki, co mody i stylu. Po kilku latach milczenia małpki powracają z nową płytą Tranquility Base Hotel & Casino, która wydaje się być odcięciem od marketingowego postrzegania ich przez media.

Hotel na stacji kosmicznej

Tematyka najnowszej płyty Arctic Monkeys, jak i towarzyszące jej oprawa graficzna krążka i teledysk do Four Stars out of Five, utrzymane są w stylistce wysublimowanego science-fiction. Inspiracje baroque popem lat 60. w połączeniu z estetyką późniejszej dekady, dały efekt magicznego miejsca, załamanego gdzieś pomiędzy tymi czasami. Tak też wygląda warstwa tekstowa płyty. Turner piszę tu w sposób nieoczywisty, nie ogranicza się konwencją zwrotka-refren. Słowa piosenek często sprawiają niespójne wrażenie, jakby wszystko było bardziej strumieniem świadomości niż przemyślaną całością. Widać to na przykład w otwierającym Star Treatment, gdzie Alex na początku utworu zastanawia się nad młodzieńczymi marzeniami o byciu w zespole, kończąc na narkotycznych wizjach kojarzących się z Davidem Bowiem. Najbardziej ekscentryczny wydaje się być The World’s First Ever Monster Truck Front Flip, gdzie Turner rozwodzi się nad obejrzanym właśnie klipem na YouTube, w którym monster truck robi salto.

Porzucenie gitar

Strona Arctic Monkeys szokuje wcale nie mniej niż enigmatyczne teksty. AM przyzwyczaiło słuchaczy do mocnych riffów i gitarowego brzmienia. Tranquility Base Hotel & Casino wydaje się być ekstremalnym zwrotem akcji w kontekście wcześniejszych wydawnictw. Oczywiście, zespół miał już wcześniej bardziej akustyczne momenty, ale nigdy nie zostawił gitar na rzecz pianina. Tak też stało się na nowej płycie, zainspirowanej brzmieniem The Beach Boys. Niestety często na pierwszy rzut oka ambitne i pompatyczne kompozycje, okazują się mieć słabe fundamenty. Turner, który jest odpowiedzialny za większość muzyki napisanej na krążek, potraktował go bardziej za solowe przedsięwzięcie, nie pozostawiając wiele miejsca dla ingerencji reszty zespołu. Szczególnie cierpi nad tym perkusja Matta Heldersa, zawsze żywa i ekscytująca na poprzednich albumach, tutaj brzmi monotonnie. Niestety ograniczenia Turnera w komponowaniu na pianinie spłyciły głębie piosenek, które mogłyby mieć duży potencjał. Przykładem jest American Sports, ze ślicznym hookiem, lecz nudnymi zwrotkami, które go wcale nie komplementują.

Niestety lata oczekiwania przez wiernych fanów zespołu okazały się być bezcelowe. Ciekawie jest oglądać proces tak głębokiej ewolucji zespołu, pod warunkiem, że prowadzi on do czegoś konkretnego. Arctic Monkeys mimo że pozostaną zespołem kultowym dla swojego pokolenia, to Tranquility Base Hotel & Casino traktowane będzie raczej jako ciekawostka w ich katalogu, niż pełnoprawne dzieło.

2/5 gwiazdek

 Arctic Monkeys – Tranquility Base Hotel & Casino recenzja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *