Kanye West – przemiana
W kontekście ostatnich wypadków życiowych Kanye’go Westa, można by przypuszczać, że Ye będzie płytą kluczową w jego dyskografii. Ostatni rok był dość tragiczny dla rapera, zważając na to, jak jego problemy psychiczne zostały nagłośnione przez media. Zaczynając od załamania podczas trasy koncertowej Life of Pablo, przez spotkanie z dość mało lubianym w środowisku hip-hopowym Donaldem Trumpem, aż do do komentarzy o niewolnictwie, ten rok dla Kanye’go był wyjątkowo niespokojny. 7-utworowy Ye jest podsumowaniem przemiany Westa jako człowieka i swoistą terapią, coming outem osoby chorej.
Slavery was a choice (?!)
Pogłoski, że Kanye West zainspirowany procesem twórczym Bon Iver, zaszył się gdzieś w górach Wyoming i pracuje nad nową płytą pojawiały się od kilku miesięcy. Początkowa ekstaza wywołana zdjęciami przechadzających się po studiu Westa, Kid Cudiego i Migosów, szybko przeszła w frustrację spowodowaną kolejnymi nietrafionymi wypowiedziami rapera. Momentem kulminacyjnym okazał się wywiad dla TMZ (szok), w którym Kanye West stwierdził, że niewolnictwo Afroamerykanów trwające 400 lat, było wyborem. Gniew fanów jak i osób utożsamiających się kulturowo z czarnoskórymi mieszkańcami Ameryki, był przytłaczający. Radiowcy przestali grać muzykę artysty, a krytyka spływała nawet od jego muzycznych współpracowników. Raper w przypływie emocji podobno zaczął pracę nad płytą kompletnie od podstaw, usuwając wcześniejsze wersje. Jak Kanye odnosi się do kontrowersyjnych komentarzy?
Poszukiwanie spokoju umysłu
Ye słucha się trochę jak przekroju dyskografii Westa. Ma momenty podniosłe i monumentalne jak outro w Ghost Town, które kojarzy się z My Beautiful Dark Twisted Fantasy, jak i gospelowe Wouldn’t Leave, które przywołuje dwa pierwsze krążki rapera. Te artystyczne poszukiwania i powroty mogą sugerować, że Kanye na tej płycie walczy o psychiczną stabilność, o odzyskanie własnej tożsamości. Okładka płyty odsłania prawdę o kondycji psychicznej muzyka, przyznając, że zmaga się on z chorobą dwubiegunową. W kulturze hip-hopowej gdzie problemy psychiczne są tematem tabu, takie wyznanie zasługuje na szacunek.
Centrum płyty są przemyślenia artysty na temat wolności słowa i siły jaką ma wypowiadana przez niego opinia. Kanye West zmaga się z wyrzutami sumienia w Wouldn’t Leave, przyznając, że jego beztroska doprowadziła do kryzysu małżeńskiego, czy też zastanawia się nad tym jak ludzie odnieśliby się do jego myśli gdyby mogli wejść do jego umysłu. Otwierający płytę I Thought About Killing You jest najbardziej wymownym przedstawieniem mrocznej wyobraźni rapera. Fantazjuje w nim o morderstwie swojej żony, wszystko jest jednak okraszone charakterystyczną dozą ironii.
Album może nie jest najlepszym w dyskografii Kanye’go, lecz wydaje się, że wcale nie było to jego celem. Skondensowany do minimum, uwydatnia najlepsze cechy Westa jako muzyka i twórcy, pozwalając mu na rozładowanie ukrywanych dotąd w środku uczuć. Gdyby nie monotematyczność i lekka zachowawczość w warstwie muzycznej, moglibyśmy mówić o dziele większej jakości. To jednak co oferuje ten minialbum, jest może o wiele ważniejsze. Prowokuje do zastanowienia się nad własnymi problemami i podjęcia działania, to prawdziwa misja Ye.
3.5/5 gwiazdek